FAJNE RZECZY | LUTY '17

Cześć kochani!

Jak zwykle pod koniec miesiąca przychodzę do Was z fajnymi rzeczami. Luty przeleciał mi jak przez palce. Przypominam sobie, że jak robiłam podsumowanie stycznia z ulubieńcami, to pisałam, że w lutym przetestuję więcej rzeczy i na pewno więcej pokażę Wam w tej notce. Jednak każdy wie, jak to jest z czasem. Dzień ucieka za dniem, nawet, gdy mam wolną chwilę wolę wykorzystać ją na oglądnięcie odcinka serialu czy poczytanie książki. Zawsze myślę, że nie mam nic ciekawego do pokazania, a potem po komentarzach widzę, że czymś Was zainteresowałam, z czego zawsze się cieszę. 

Niestandardowo zacznę od przyrządów do makijażu, czyli pędzli. Zestaw, który Wam pokazuję pochodzi z Zaful i znaleźć możecie go tutaj. Paczka włąśnie z tymi pędzlami przyszła mi jakoś w połowie lutego i od tego czasu używam ich non stop. Jak widzicie są tu tylko te do makijażu oczu. Mają przemięciutkie włosie, super się nimi nakłada i blenduje cienie. Pomimo białego koloru włosia niektórych z nich, bardzo łatwo się myją. W zestawie znajduje się również jeden pędzelek ścięty, który idealnie sprawdza mi się do malowania brwi.

I jak zawsze mam Wam do pokazania najwięcej kosmetyków, przez które trzeba przebrnąć. Pierwszym z nich jest paletka rozświetlaczy z Lovely. Jest to zupełna nowość, bo weszła do oferty niedawno. Jeszcze kilka miesięcy temu nigdy nie powiedziałabym, że będę aż tak zakochana w rozświetlaczach. Ten zestaw posiada złoty, różowy i czekoladowy odcień. Oczywiście, złoty to moja ogromna miłość, widać z resztą po zużyciu, ale czekoladowy testowałam na powiekach i wygląda przecudownie. Z różowym mam zamiar zrobić to samo i na pewno dam Wam znać lub pokażę jak się prezentują. Świetny produkt, widać to także na swatchach, jaką mają pigmentację. Trzymają się calutki dzień, więc czego chcieć więcej.

Chyba już nie zaskoczę Was tym, że z mojej miłości pokażę w jednym poście dwie paletki z rozświetlaczami? Ta akurat jest z Wibo, czyli z praktycznie tej samej firmy, ale to już mniejsza o to. W przeciwieństwie do Lovely, ma cztery rozświetlacze, z których najbardziej podobają mi się te najjaśniejsze oczywiście, ale podobnie jak z poprzednią paletką, reszta rozświetlaczy sprawdza się na oczach. Trwałość i pigmentacja taka sama jak powyżej, jednak ten produkt punktuje opakowaniem, gdyż jest solidniejsze, całe w lustrze i dodatkowo posiada pędzelek. 

Z reguły zawsze, gdy kupuję cienie, wybieram te większe paletki, jednak ta z Wet n wild jest małym wyjątkiem. Troszkę u mnie przeleżała, bo kupiłam ją jakoś w styczniu i dopiero teraz zaczęłam używać. Bardzo podstawowe kolory, idealne na co dzień, jednak myślę, że również nadadzą się na mocniejsze makijaże. W zestawie mamy pięć odcieni, jak widzicie są fajnie podpisane, więc wiemy, co i jak używać. Trzy kolory matowe i dwa błyszczące. Jestem nimi zachwycona i na pewno na tych cieniach nie poprzestanę, jeśli chodzi o tę firmę. Poniżej macie swatche cieni i możecie zauważyć jaką mają cudowną pigmentację. 

Już ostatnim produktem z kolorówki jest pomadka Rimmel Matte o numerze 700. Pokazywałam Wam ją już w poście ze wszystkimi szminkami, jednak to ona wygrała spośród wszystkich w tym miesiącu. Idealny nude odcień, idealne matowe wykończenie i idealna trwałość. Jest to nowość, więc nie każdy będzie ją znał, jednak jest naprawdę warta zakupu!

Jeśli chodzi o pielęgnacje, to mam Wam do pokazania maseczkę z Bania Agafia, która ma działanie oczyszczające. Uwielbiam produkty z tej firmy i nigdy się na nich nie zawiodłam, teraz również. Używam jej raz w tygodniu i po jej nałożeniu widać świetne efekty. Dokładnie oczyszcza skórę, czuć jak po niej oddycha, jest zmatowiona i rozjaśniona. Może delikatnie tępa w dotyku, jednak to normalne po produktach oczyszczających. Myślę, że warto od czasu do czasu oczyścić swoją buzie taką maseczkę. Dodatkowo teraz są po 4.99 na promocji w Wispolu, więc tym bardziej można w nie zainwestować.

Dwie maski do twarzy w jednych ulubieńcach, to również nowość, ale jednak. Drugim cudeńkiem jest Carbonated Bubble Clay Mask, która po nałożeniu na twarz pęcznieje, przy czym wykonuje super masaż. Nazywam ją świnkową maseczką, bo tak właśnie wygląda. Jest również oczyszczająca i odświeżająca. Używam jej raz w tygodniu i już po kilku takich seriach widzę różnicę w wyglądzie strefy T. Głównie, to zmniejszona ilość wągrów. Podobnie jak maska z Banii Agafii, super rozjaśnia twarz, jednak po jej użyciu skóra jest bardzo delikatna i wygładzona. Możecie znaleźć ją na wszelkich chińskich sklepach. Moja akurat jest z BornPretty Store. klik

Ostatnim z kosmetyków są perfumy Calvin Klein IN2U. Przepiękny, kwiatowo- cytrusowy zapach. Jednak po jakimś czasie cytrusy wietrzeja i pozostaje jedynie wanilia z kwiatami. Jak dla mnie zapach nie do opisania. Bardzo delikatny, idealny na co dzień. Trwały około kilku godzin, więc standardowo. Jednak i tak zapach wygrywa z trwałością.

A z akcesorii mam Wam do pokazania bardzo zwykły zegarek z Zaful. Wiecie, że ja prostotę lubię najbardziej. Jednak nie jest on taki zwykły przez swoją tarcze i właśnie to w nim podoba mi się najbardziej. Jego jakość wiadomo jaka, ale do tego się nie przywiązuję. 

klik

I totalną miłością tego miesiąca jest serial SKAM. Właśnie teraz zaczynam 3 sezon i nie mam pojęcia co ja pocznę, gdy go skończę. Jest to norweska produkcja, z którą nigdy wcześniej się jeszcze nie spotkałam. Opowiada o prawdziwym życiu i problemach nastolatków. Bardzo banalnie, jednak wciąga maksymalnie. W serialu dojrzeć możemy wiele pięknych ujęć, które są mega inspirujące. A osobą, która jak dla mnie jest ikoną stylu jest bohaterka o imieniu Noora. Gwarantuję, że jeśli zaczniecie oglądać, pokochacie ten serial, jak ja.

No i to byłoby już na tyle faworytów z tego miesiąca. Wpadło Wam coś w oko? Może Wy coś polecacie?

Buziaki, do następnego!