Lipsticks

Cześć kochani!

Jak zwykle, niezmiernie cieszę się, że mamy już czwartek. Teraz jak tak patrzę to ten tydzień nie był, aż tak zły. Dwa dni konkretnej nauki, a reszta tygodnia na całkowitym lajcie. W sumie i tak nie miałabym na nic czasu dlatego, że od wtorku całkowicie wkręciłam się w serial SKAM. Już jakiś czas temu miałam zacząć go oglądać, jednak cały czas to odkładałam, a teraz jestem w nim całkowicie zakochana. Także, dodaję tę notkę i lecę kończyć pierwszy, a zaczynać drugi sezon. Mega polecam!

Dzisiaj mam Wam do pokazania moje kolorowe produkty do ust, czyli szminki. Nie mam tego wiele, jednak pomyślałam, że fajnie będzie coś o nich napisać. Mam tutaj swoich faworytów, o których będziecie mogli się dowiedzieć.

Pierwszym z produktów jest matowe cudeńko z Essence z edycji Matte o numerze 08. Cudowne, matowe wykończenie. Trwałość bardzo dobra, wiadomo, ściera się, jednak dla mnie plusem jest to, że nie zasycha na ustach i bardzo łatwo możemy ją poprawić.

Moją drugą i ostatnią szminką z Essence jest Colour Crush numer 08. Ten produkt już nie jest takim faworytem. Dość kiepskie wykończenie i najbardziej razi mnie kolor. Kupiłam ją parę lat temu i sama nie wiem co mną kierowało :D. Jednak nie pozbywam się jej jeszcze, gdyż może wymyśle jakiś sposób na nią, bądź mi się spodoba.

Przechodząc teraz do Rimmela, mam Wam do pokazania totalnego faworyta spośród moich wszystkich pomadek. Jest to nowa seria The Only Matte. Mój pierwszy kolor, który wybrałam to numer 700, czyli przecudowny nude. Idealnie matowy, trzyma się super długo i równo ściera się z ust, nie robiąc przy tym plam. No polecam każdemu i wiem, że na tym kolorze nie poprzestanę.

I druga pomadka z Rimmel jest z serii Kate. Półmatowe wykończenie, jakiś czas była moim ulubieńcem, jednak teraz jestem zakochana w delikatnych kolorkach. Bardzo ładny, bordowy odcień. Jak ktoś nie lubi pełnego matu na ustach, to produkt idealny. Moja to numer 30.

A z Lovely mam jedną szminkę z serii Cream Color, numer 3. Ładny, brązowo- różowy odcień. Super pigmentacja, jak na tak niską cenę. Średnio trwała, jednak nie jest to matowy produkt, więc nie trzyma się aż tak dobrze.

Z tej samej firmy mam jeszcze dwie pomadki w kredce. Szczerze, to nic specjalnego. Swatche na ręce wyglądają bardzo ładnie, jednak na ustach już średniawo. Może dlatego nie jestem z nich, aż tak zadowolona, gdyż ja wolę bardziej napigmentowane i trwalsze produkty. Podobnie jak ze szminką z Essence, trzymam je, bo może jeszcze zmienię zdanie co do nich. Wiem, że ten czerwony odcień to numer 4, a z drugiego zerwałam naklejkę z numerkiem i nie mam pojęcia, jaki jest.

Z Golden Rose niestety, jak na razie mam tylko jeden produkt, którym jest pomadka Velvet Matte o numerze 02. Też jeden z moich ulubieńców. Bardzo podoba mi się jej delikatnie matowe wykończenie. Trwałość też super. 

Z Lovely mam jeszcze jeden produkt, który nie wiedziałam czy tutaj pokazywać, ale może kogoś zaciekawi. Jak widzicie jest to zwykły, przezroczysty błyszczyk. Nie kupiłam go z myślą o używaniu na usta, jednak ostatnim czasem bardzo spodobały mi się makijaże oczu przy użycia właśnie takich błyszczyków. Na razie uczę się go używać, testuje i na pewno Wam dam znać co i jak. W sumie na ustach też wygląda całkiem fajnie.

Mam też jedną szminkę z Avonu, która nie jest przeze mnie używana. Znowu, wygląda super na ręce, a na ustach już nie. Ładny, pomarańczowo- czerwony odcień, jednak jego wykończenie jest błyszczące, a ja nadal ubóstwiam maty. Jest to kolor Caring Coral.

I ostatnim kolorem z mojej jakże dużej kolekcji jest Wibo Million Dollar Lip o numerze 3. Idealnie głęboki, czerwono- różowy odcień. Stuprocentowy mat i niezniszczalne wykończenie. Trzyma się na ustach calutki dzień, a i tak potem trzeba go zmywać produktem do demakijażu, bo inaczej nie zejdzie. Choruję jeszcze na numer 1 i 6, więc życzcie powodzenia, gdyż nigdy ich nie ma...

Polecicie mi jakieś fajne produkty do ust?

Buziaki, do następnego!