Zoeva Matte Spectrum

Cześć kochani!

Już od jakiegoś czasu jestem posiadaczką palety Zoeva Matte Spectrum. Takich kolorów brakowało właśnie w mojej toaletce. Pewnie wiecie, że uwielbiam dość neutralne kolory, jak brązy. Ciekawi jak sprawdza mi się ta paleta?

Oto, co mówi na stronie Zoeva: 
Zainspirowana liśćmi zmieniającymi się z bujnej zieleni w fascynujące odcienie żółtego, pomarańczowego, czerwonego i fioletowego, nasza ZOEVA Matte Spectrum Eyeshadow Palette zabierze Cię w podróż przez kolorowe pory roku. Urzekając żywiołowością liści, paleta odsłania prawdziwe odcienie natury w żywej gamie bardzo pigmentowanych i łatwych do mieszania matowych cieni do powiek - dla eleganckich, charakterystycznych i ponadczasowych makijażów.

A więc kilka słów ode mnie? Myślę, że paleta Matte Spectrum to nie tylko coś dla odważnych, bo znaleźć możemy tu również delikatne kolory. Jednak jak decydujemy się na zakup rzędy prawie 200 złotych musimy chcieć używać wszystkich kolorków. U mnie z tym nie ma problemu. Paleta daje nieskończenie wiele możliwości i łączeń. Podczas jej używania często eksperymentuje i wychodzą przepiękne makijaże. 

Wysoce napigmentowane cienie, przez co możemy niekiedy przesadzić. Mimo kontrastowych kolorów ładnie się ze sobą łączą i blendują. Przed jej zamówieniem myślałam, że jak na paletkę cieni matowych będzie się okropnie osypywać, ale nic z tych rzeczy! Myślę, że pokrótce od strony technicznej to jakoś opisałam.

Podsumowując. Jeśli poszukujecie czegoś kolorowego, a zarazem komfortowego w noszeniu, to z całego serca mogę polecić tę paletę. U mnie właśnie brakowało takich totalnych matów i intensywnych kolorów. Ten produkt mnie mega inspiruje, bo co chwilę mam wenę na nowe, kolorowe makijaże. No ale tak, jak piszę- musicie odnajdywać się w takich barwach i matach. Jeśli należycie do tej grupy, paleta musi być Wasza!

Buziaki, do następnego!