Kosmetyczni ulubieńcy grudnia!

Hejka kochani :*

Tak już wtorek, jutro do szkoły. Nie mam pojęcia jak ja się ogarnę i przestawię moje godziny wstawania rano. Ale trudno, jak trzeba to trzeba. Powiem Wam, że pod koniec roku kupiłam kalendarz i bardzo mi pomaga, tylko muszę go jeszcze troszkę poprawić i jak dobrze pójdzie z moją organizacją czasu, to pojawi się na ten temat post.

A dziś o ulubieńcach. Ulubieńcach grudnia, minionego roku. Wiem, że już grudzień minął, ale jednak nie było jak dodać tego posta wcześniej i dodaję dopiero wcześniej. Chciałam zrobić jeszcze niekosmetycznych ulubieńców, ale nie wiem czy jest sens robić, jeszcze pomyślę, może napiszecie w komentarzach :)

Pierwszym ulubieńcem jest oczywiście mgiełka z Jantara. Już pisałam Wam wiele razy, że kocham te produkty i nie zmieni się to na razie. Mgiełka daje lekkość włosom, zawsze pryskam nią mokre, nierozczesane włosy pryskam nią i o wiele lepiej się rozczesują.

Następną rzeczą są dwa lakiery z Essence, które pokazywałam Wam je niedawno w haulu. W zestawie było 3 lakiery, ale jeszcze nie używałam czerwonego jeszcze nie używałam a bordowy i topper mam od początku na paznokciach. Lakiery trzymają się długo, przepięknie wyglądają na paznokciach i ciągle noszę tak pomalowane paznokcie.

Kolejna jest próbka perfum z Yodeyma, nazwa Iris, ma przepiękny kwiatowy zapach, uwielbiam ten perfum, zapach utrzymuje się bardzo długo. Pachnie obłędnie <3

Na zimę kocham kremy do rąk i pokochałam i ten, pachnący jak nutella z Farmony, typowo zimowy zapach. Świetnie nawilża i zapach czekolady utrzymuje się bardzo długo. Myślę, że na wiosnę będzie jakaś nowa seria produktów z tej firmy.

No i coś z kolorówki, czyli rozświetlacz z Bell. Mam go już z rok, a wygląda jak nie używany. Świetnie rozświetla, cera wygląda promiennie, nawet po nieprzespanej nocy. Nie używałam go przez jakiś czas, ale znów się przekonałam.

No i następna rzecz z kolorówki to paletka z Lovely. Na razie jak dla mnie wystarcza, ma fajne kolory, długo utrzymuje się na powiece, no i zważając na cenę to już naprawdę fenomen.

No i ostatni ulubieniec to kokosowe masełko z Nivea. Kocham, kocham ten zapach, aż chce się to zjeść. Świetnie nawilża usta, no i czego chcieć więcej.

I to byłoby na tyle moich kosmetycznych ulubieńców. Co myślicie o zrobieniu niekosmetycznych ulubieńców? Bo mam jeszcze trochę czasu jutro, więc mogę porobić zdjęcia i jeszcze się to ogarnie, zależy od Was.
A Wy macie jakiś grudniowych ulubieńców?
Do następnego :*