FAJNE RZECZY | PAŹDZIERNIK '20
Cześć kochani!
Ale cieszę się, że październik praktycznie dobiegł końca, bo mogę podzielić się z Wami perełkami odkrytymi w tym miesiącu. W końcu miałam trochę więcej czasu na testowanie i śmiało mogę polecić Wam produkty z tego posta. Mam nadzieję, że zachęcę Was do testowanka nowych rzeczy i będę się bardzo cieszyć jeżeli to dzięki mnie pierwszy raz spotykacie się z jakimś produktem. Myślę, że w tych postach najlepsze jest to jak piszecie, że coś sprawdza się Wam właśnie z mojego polecenia!
Rzadko polecam Wam coś do pielęgnacji ciała, bo zwykle trafiam na dość średnie produkty, jednak w tym poście będzie inaczej. Mam Wam do polecenia peeling do ciała z firmy Fresh Juice marakuja z brązowym cukrem. No ten zapach to totalny obłęd! Jeśli chodzi o mnie, to lubię peelingi, które dobrze złuszczają martwy naskórek, ale nie robią tego za mocno. Ten peeling właśnie taki jest, działa i złuszcza dobrze, ale też będzie odpowiedni do wrażliwej skóry. Wiadome jest, że w sezonie jesienno-zimowym trzeba zwracać większą uwagę na pielęgnacje przesuszonej skóry, więc ten produkt plus dobrze nawilżający balsam będzie duetem idealnym.
Ostatnim czasem trwały u mnie poszukiwania idealnego kremu, który będzie dobrze zastępował mojego ulubieńca z The Ordinary i będzie jeszcze bardziej treściwy. Zależało mi na czymś bardzo nawilżającym, a wręcz masełkowym, ponieważ ja takie kremy nakładam na wieczór, bo rano zawsze na mojej twarzy ląduje SPF. No i mam swój idealny, wymarzony krem haha. Jest to firma Polny Warkocz i mazidło pszeniczne. Ma zbitą, treściwą konsystencję. Skład również rewelacyjny, bo to praktycznie sama mieszanka dobrych olejów. Mimo, że moja cera ma skłonność do zapychania, to ten krem abolutnie tego nie robi, myślę, że to właśnie zasługa tak dobrego składu. Twarz jest odpowiednio nawilżona, dzięki czemu myślę, że podczas chłodnych temperatur nie będę walczyła ze suchymi skórkami czy matowej skórze. Jest kilka wersji tych mazideł, więc zachęcam sprawdzić i cieszyć się cudownie nawilżoną buźką przez cały czas!
Peeling 3 enzymy od Tołpy używałam już jakiś czas temu, ale w tym miesiącu znowu do niego wróciłam i wciąż jestem mega zadowolona. Nie pokazywałam go jeszcze tutaj, a więc trafia do ulubieńców października. Jeżeli należycie do osób, które boją się kombinować z kwasami, to owocowe peelingi enzymatyczne będą idealne dla Was. Nie jest to peeling mechaniczny, a więc świetnie sprawdzi się do cer trądzikowych, bo nie rozniesie niedoskonałości jeszcze bardziej. U mnie najlepiej sprawdza się rano, przed makijażem. Wtedy mam poczucie czystej, promiennej i wygładzonej cery. Używam go raz w tygodniu na zmianę z peelingiem kwasowym i widzę znaczną poprawę w stanie mojej twarzy.
Ostatnio mam fazę na pielęgnację włosów, a z tym idzie mnóstwo włosowych zakupów. Właśnie podczas jednych z nich w moje ręce wpadła nowość- szczotka do włosów Anwen. Jest idealnie wyprofilowana, dzięki czemu nie wyrywa i nie szarpie włosów. Od zawsze miałam problem z rozczesywaniem mokrych włosów, a dzięki niej stało się to nawet przyjemne. Jak moje włosy wypadały garściami, tak teraz jest to kilka włosków podczas czesania. Super sprawdza się też do rozprowadzania wcierki, przy czym fajne masuje skórę głowy. Gwarantuję, że to szczotka idealna!
Trio do konturowania Ingrid wpadło w moje ręce dość przypadkowo podczas promocji w Hebe, bo wychodziło za grosze i dlatego chciałam je przetestować. Miło się zaskoczyłam, bo okazało naprawdę super, a zawsze byłam sceptycznie nastawiona do takich produktów 3 w 1. Bronzer ma przyjemny, ciepły odcień, który dobrze współgra z moim kolorem cery, rozświetlacz jest bardzo subtelny, ale przez to super sprawdza się do delikatnych makijaży, a róż jest świetny dopełnieniem i ma bardzo ładny, koralowy odcień. Paletka nie zachwyca jakąś super pigmentacją, ale właśnie jest idealna na co dzień, a zwłaszcza do zabierania ją na wyjazdy, bo to w końcu jeden produkt. Co najważniejsze produkty mają bardzo przyjemną konsystencję, dzięki czemu super się transferują.
Chyba już nikogo nie zdziwi, że mam do polecenia książkę psychologiczną, a jest to "Otoczeni przez psychopatów" autorstwa Thomasa Eriksona. Napisana w sposób konkretny, zwięzły i przede wszystkim niespłycony. Czuć od razu, że autor wie o czym mówi i ma do tego jakiekolwiek kwalifikacje. Co więcej używa również badań jako poparcia treści i adekwatnej terminologii, co zdecydowanie podwyższa jakość lektury. Książka zawiera również dużo przykładów, trafnych wyjaśnień i informacji, a przede wszystkim, przynajmniej w moim odczuciu, odznacza się bardzo ciekawą tematyką. Więcej opowiem Wam po jej skończeniu, ale jak na razie jestem pod jej wrażeniem i mam nadzieję, że dużo wniesie do mojego życia. Jeżeli interesujecie się zjawiskami psychologicznymi, typami osobowości to jak najbardziej polecam, zwłaszcza na długie, jesienne wieczory.
Nie do końca rozumiem, dlaczego "Emily w Paryżu" zbiera aż tak negatywne opinie. Serial miał być naiwny, stereotypy wyolbrzymione, a fabuła bardzo prosta. Krótka piłka - to nie miało być przełomowe dzieło, które mogłoby konkurować z "klasykami gatunku". Według mnie świetnie spełnia swoją funkcję "poprawiacza humoru" - głównie dzięki temu, że jest uroczy, dość kolorowy i ciągle jesteśmy bombardowani migawkami z Paryża. Dodatkowo obie strony (i francuska, i amerykańska) oberwały stereotypami - nie jest tak, że Amerykanie są super, a Francuzi zdziwaczeli. Serial do obejrzenia w jeden dzień, którego głównym atutem jest estetyka. Chociaż humor też moim zdaniem jest niczego sobie, bo nie jest wulgarny i co pięć sekund nie wlatują na ekran sceny erotyczne. I całkiem zgrabnie wpleciono nawiązania do "Plotkary" czy filmu "Diabeł ubiera się u Prady".
Dajcie znać, co spodobało Wam się najbardziej i jakie rzeczy są Waszymi ulubieńcami w tym miesiącu. Buziaki, do następnego!
Bardzo ciekawy wpis! Książkę na pewno przeczytam, bo bardzo mnie zaciekawiła, a serial ,,Emily w Paryżu” oglądałam i szczerze mówiąc bardzo mi się spodobał! Lekki, obyczajowy z nutką uśmiechu, idealny na jesienny wieczór ☺️
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
www.anna-chowaniec.blogspot.com
Co do serialu to jak najbardziej się zgadzam!
UsuńLubię serial Emily w Paryżu i czekam na resztę odcinków:)Peeling z Tołpy pomyliłam z maseczką przy zakupach. Podobne opakowanie wiadomo:)Reszty nie znam.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że i tak Ci się sprawdził :)
UsuńA ja przyznam, że bardzo podoba mi się ten serial. Zaciekawiłaś mnie tym peelingiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie :)
https://girlsinmadworld.blogspot.com/2020/11/spray-aqua-light-pantene.html
Peeling jest super, zwłaszcza na aktualne, chłodne dni :)
UsuńNajbardziej zainteresował mnie krem! :)
OdpowiedzUsuńSuper ulubieńcy, z niecierpliwością czekam na kolejny post z tej serii.
Pozdrawiam serdecznie!
Krem to moja nowa miłość ♥
UsuńPeeling Tołpy miałam, był spoko, ale po zdenkowaniu wróciłam do mojego ulubieńca DIY z bromelainą i papainą z Biochemii Urody :)
OdpowiedzUsuńA na serial o Emily mam chrapkę jak nic :)
Oo sprawdzę ten peeling :)
UsuńMuszę dorwać ten enzymatyczny :)
OdpowiedzUsuńKojarzę te szczotki, robią teraz wielką furorę :)
OdpowiedzUsuńzofia-adam.blogspot.com
Jest genialna :)
UsuńWidziaj tutaj mojego ulubieńca od Tołpy jak dla mnie totalna petarda. :D Zwłaszcza po tym jak nałożę maskę od garniera chyba hydro bomb się nazywała to twarz jest cudownie nawilżona, więc u mnie to połączenie to taki mały hit. :D
OdpowiedzUsuńOo muszę sprawdzić tę maskę :)
UsuńMi się najbardziej spodobała ta szczotka bo moje włosy niestety też są podatne na wypadanie i wiem że moja szczotka może się również do tego przyczyniać :/
OdpowiedzUsuńby-tala.blogspot.com
Myślę, że ta szczotka pomoże na Twoje wypadanie włosów :)
UsuńPaleta do konturowania to coś dla mnie. Kolorystyka bardzo mi pasuje, a jednocześnie lubię takie rozwiązania 3 w 1. Bardzo zainteresował mnie peeling trzy enzymy, koniecznie muszę go poszukać w drogerii. :)
OdpowiedzUsuń