Pielęgnacja twarzy | polskie firmy, kosmetyki naturalne
Cześć kochani!
Z racji, że na przeciągu ostatnich miesięcy moja pielęgnacja cery nieco się rozrosła, postanowiłam przedstawić Wam produkty, jakich używam i poniekąd opowiedzieć o mojej rutynie. Co i kiedy wykonuję. W mojej pielęgnacji znajdziecie dość sporo polskich firm, bo właśnie na takie teraz stawiam oraz sporą część kosmetyków naturalnych czy wegańskich. Jeżeli szukacie takowych produktów myślę, że to post właśnie dla Was!
OCZYSZCZANIE TWARZY
Do mycia twarzy rano i wieczorem (po makijażu również) używam borówkowej pianki od Nacomi. Z tego co wiem te pianki to nowość, więc myślę, że nie wszyscy jeszcze o nich słyszeli. W swoim składzie zawiera kompleks witamin z grupy B, które zapobiegają zmianom trądzikowym i łojotkowym, myślę, że to bardzo ważna informacja jeżeli chodzi o ten produkt. Także jeśli macie skóry problematyczne, ta pianka będzie bardzo dobra dla Was. U mnie sprawdza się rewelacyjnie, bo dobrze oczyszcza, ale nie przesusza skóry i po umyciu nie pozostawia jej ściągniętej. Ma piękny borówkowy zapach, przy którym aż miło rozpocząć dzień. Jest to już kolejna pianka do twarzy, której używam i myślę, że tego typu produkty sprawdzają się u mnie lepiej niż żele, a mam skórę mieszaną gdyby kogoś to interesowało.
TONIZOWANIE
Do tonizowania cery używam dwóch produktów: nawilżającego toniku żelowego Lynia i hydrolatu aloesowego Beaute Marrakech. W sumie częściej używam hydrolatu, ze względu na prosty skład i swoją uniwersalność. Sprawdza mi się bardzo dobrze, bo wszystko co z aloesem jest zbawienne do mojej twarzy. Ma bardzo krótki i prosty skład, więc nie musicie zwracać większej uwagi na to, co używacie po nim. Jednak tonik od Lynia ma też swoje konkretne zastosowanie. Przez super skład, czyli mieszankę kwasu hialuronowego, niacynamidu, d-panthenolu i mocznika świetnie nawilża cerę. Używam go właśnie wtedy, kiedy widzę, że moja twarz jest niedostatecznie nawilżona, a po paru dniach widzę już poprawę. Jest to mój taki super produkt w tonizowaniu twarzy, którego nie używam codziennie, a na konkretne potrzeby. Obydwa produkty sprawdzą się super do wrażliwych typów cery, więc absolutnie nie zrobią Wam krzywdy. Co do samego tonizowania, to robię zaraz po umyciu twarzy rano i wieczorem.
KREMY NAWILŻAJĄCE
Kremy nawilżające są teraz bardzo ważnym elementem w mojej pielęgnacji. Z tego powodu mam ich tutaj aż trzy sztuki, bo szukałam tego idealnego. Jednak każdy z produktów ma coś w sobie i lubię ich używać na zmianę. Oto one:
-The Ordinary, krem z kwasem hialuronowym. Kupiłam go po przeczytaniu wielu pozytywnych opinii i o dziwo się nie zawiodłam, bo wcześniej ciężko było znaleźć mi dobry krem, który nawilża, ale nie zapycha mojej skóry, która ma do tego skłonność. Super sprawdzał się podczas ciepłych dni, kiedy tak naprawdę wszystko spływało z twarzy, a on wchłaniał się szybciutko. Dużym plusem tego kremu jest to, że nie ma żadnego zapachu, a więc nie ma niepotrzebnych składników, z czym idzie to, że super sprawdzi się przy wrażliwych cerach.
-Avon, krem z olejkiem konopnym SPF20. Bardzo delikatny, nie czuć go na twarzy, nie daje białej maski (ze względu na obecny filtr), nadaje się pod makijaż oraz do cery trądzikowej, dzięki temu, że jest na bazie wodnej. Zawiera olej konopny, który bogaty jest w niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe, odbudowuje uszkodzony płaszcz hydrolipidowy, łagodzi stany zapalne i podrażnienia. U mnie sprawdza się najlepiej wtedy, kiedy mam chwilowe problemy z cerą, czyli dość sporo niedoskonałości.
-Polny warkocz, mazidło pszeniczne. Wraz ze zmianą pogody, zaczął się też zmieniać, bo nieco się ona przesuszyła. Z tego powodu musiałam znaleźć coś bardzo nawilżającego i tutaj w moje ręce trafił ten produkt. Efektem stosowania mazidła pszenicznego jest idealnie miękka skóra, taka przyjemna w dotyku. Skóra wydaje się być także bardziej promienna. Wyrównuje lekko koloryt skóry, a przez tak dobry skład, aż chce się go używać. Myślę, że podczas nadchodzącej zimy, pierwszy raz nie będę mieć problemu z przesuszoną skórą.
Wszystkich kremów używam na noc, bo codziennie rano nakładam na twarz krem SPF 50 z Cosrx. Jest to mój ulubiony krem tego typu, bo niedość, że chroni cerę przed promieniami UV, to jeszcze ją pielęgnuje, dzięki zawartości aloesu w składzie (zapomniałam dodać zdjęcia tego produktu). Oczywiście krem z filtrem jest nieodłącznym elementem pielęgnacji, jeżeli używacie peelingów kwasowych. Jak widzicie, ważną rolę w mojej pielęgnacji odgrywa nawilżanie cery, bo odkąd zaczęłam zwracać na to uwagę sądzę, że jest to podstawą do utrzymania dobrego stanu twarzy.
- The Ordinary, Niacinamide 10% + Zinc 1%. Jest to serum, po które już nie sięgam często, a od czasu do czasu. Było dla mnie zbawieniem, gdy miałam dość duże problemy z cerą, bo łagodziło podrażnienia i rozjaśniało przebarwienia. Jednak gdybym używała go bez przerwy, nie dałby takich reultatów, bo cera dość szybko się przyzwyczaja. Także moim sposobem, aby ten produkt działał, jest używanie go podczas większych problemów lub punktowo. Nie ma problemu jeżeli chodzi o używanie go pod makijaż, bo szybko się wchłania, jednak lepiej działa pozostawienie go na noc.
-Miya, Serum z prebiotykami do skóry problematycznej. Moja dość nowa miłość, o której wspominałam we wrześniowych ulubieńcach. Jest to super sprawa do cer trądzikowych, wiecznie zapchanych porów i przebarwień. Odkąd używam tego produktu z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że stan mojej cery polepszył się. Nie jest jednak idealny ze względu na noszenie maseczek i problemy z okolicami, które z tą maseczką się stykają. Jednak cały czas z tym walczę i mam nadzieję, że pozbędę się wszystkich nieprzyjaciół. Na pewno widzę poprawę w wyglądzie mojego czoła i nosa. Pory też są o wiele bardziej zmniejszone, a nawet dzięki pomocy tego serum wągry na nosie również znikają. Najważniejszymi składnikami są tu oczywiście kwasy i niacynamid, które działają na moją cerę jak lekarstwo.Jeżeli chodzi o jego używanie to lubię używać pod makijaż, ale też na noc z mocno nawilżającym kremem. Buźka rano jest jak nowa
PRODUKTY POD OCZY
Od jakiegoś czasu pielęgnacja okolic oczu stała się dla mnie bardzo ważna, bo zauważyłam jakieś pierwsze zmarszczki, dlatego nie omijam tego kroku.
-przed kremem, pod oczy nakładam 5% kofeinowe serum The Ordinary. Jest to świetna mieszanka kofeiny z zieloną herbatą. Takie połączenie "wchodzi" dogłębnie w skórę i pobudza krew do pracy, poprzez czego zmniejszają się nasze sińce pod oczami. Po zastosowaniu widzę różnicę, choć używam tego produktu niestety mało regularnie. Jednak myślę, że gdybym używała go naprawdę codziennie, efekty byłyby spektakularne.
-Lynia Krem pod oczy Nawilżający Multi Hydration. Jest to produkt naturalny, więc ma dobry skład i świetne działanie nawilżające, jednak jest dość lekki i u mnie dobrze sprawdza się rano, bo szybko się wchłania. Skóra wokół oczy po jego użyciu jest bardzo odżywiona, rozświetlona i świeża, dlatego jest to produkt idealny na dzień i pod makijaż.
-Lale, masło kawowe pod oczy. Świetnie nawilża i regeneruje skórę wokół oczu ale i nie tylko, super się sprawdza na całą twarz i do tego ten zapach kawy po prostu cudowny, długo utrzymuje się na skórze i nie zapycha porów mimo swojej konsystencji masła. Ma ładny skład, naturalne składniki w środku do tego łatwo się rozprowadza po ogrzaniu na skórze. Na noc sprawdza się super, na dzień się nie nadaje jest za ciężki i makijaż się nie trzyma.
PEELINGI MECHANICZNE
Tego typu produkty używam dość rzadko i podczas dobrego stanu mojej cery, aby nie przenosić po twarzy zmian trądzikowych. Najlepszy czas na używanie peelingów mechanicznych na skórze to wtedy, gdy macie wszystko zagojone lub wcale nie macie problemu z niedoskonałościami. Pamiętajcie, aby nie wykonywać takiego zabiegu za często. Ja do tego mam dwa sprawdzone produkty:
-Lynia, peeling z pestek truskawek. Jest to super sprawa dla osób, które zwracają uwagę na skład kosmetyków, bo tutaj znajdziecie tylko i wyłącznie pestki truskawek. Ja zazwyczaj dodaje troszkę tego peelingu do olejku lub żelu i w taki sposób to działa najlepiej, bo nie podrażniacie skóry. Jest to produkt dedykowany do ciała i z tego względu peeling wykonuje bardzo delikatnie (miejcie to na uwadze)
-Make Me Bio, delikatny peeling migdałowy. Jego zadaniem jest łagodzenie i delikatne złuszczanie martwego naskórka pozostawiając skórę oczyszczoną i odżywioną. Uwielbiam kosmetyki o naturalnym składzie ale również takie, których łatwo używać. Działanie jest w porządku, delikatny i fajnie oczyszcza skórę. Po wykonaniu peelingu, moja skóra jest mięciutka i przyjemna w dotyku.
PEELINGI ENZYMATYCZNE/ KWASOWE
Bardzo ważnym dodatkiem w mojej pielęgnacji są peelingi enzymatyczne i kwasowe, bo tak naprawdę one tutaj robią największą robotę. Jeżeli walczycie z niedoskonałościami, zaskórnikami, czy przebarwieniami, to koniecznie musicie po takowe produkty sięgnąć.
-Tołpa, peeling 3 enzymy. Jest to mój wybawca podczas gorszych dni mojej cery. Najbardziej lubię używać go przed makijażem. Skóra po jego użyciu jest miękka i gładka, widać, że martwy naskórek został usunięty. Po dłuższym stosowaniu zauważyła, że moje przebarwienia na twarzy stały się dużo bledsze. Jeżeli będziecie używać go pojedynczo (czyli nie mieszać z innymi peelingami), to dwa razy w tygodniu i po paru tygodniach zobaczycie ogromną różnicę w stanie Waszej cery.
-The Ordinary, AHA 30% + BHA 2% Peeling Solution. Są to dość mocne kwasy, a więc trzeba uważać z tym produktem. Działa na cerę złuszczająco, oczyszczająco i rozjaśniająco. Zostawiamy go tylko na 10 minut, a po tym czasie twarz jest jak nowa. Produkt bardzo ładnie rozjaśnia skórę, wycisza ją oraz sprawia, że niedoskonałości znikają, twarz jest rozjaśniona, napięta, wygładzona a z każdym kolejnym zastosowaniem przebarwienia są coraz mniej widoczne a blizny wygładzone. Ja używam go mniej więcej raz na tydzień.
MASKI W KREMIE
Jakiś czas temu używałam mnóstwo takich tradycyjnych, kremowych masek z różnych firm. Jednak odkąd kupiłam te dwie od Miya, nie rozstaję się z nimi i tak pewnie już zostanie.
-5-minutowa maseczka oczyszczająca z kwasem azaleinowym i glicyną. Uwielbiam tą maskę za jej szybkie działanie i efekt jaki daje na mojej skórze. Zawsze zostawiam ją na trochę dłużej, około 10 minut i efekt jaki daje po zmyciu to chyba marzenie każdej kobiety, która zmaga się z rozszerzonymi porami. Cera wygląda jak marzenie, jakby miała idealny koloryt, była rozjaśniona, delikatnie napięta- jak idealna cera z reklamy.
-3-minutowa maseczka wygładzająca z aktywnym węglem kokosowym. Przetestowałam już wiele maseczek węglowych, długo miałam swoją ulubioną, aż do momentu gdy zaczęłam używać tej. Po zmyciu maski skóra jest nawilżona, miękka i naprawdę wygładzona. Efekty po zastosowaniu tej maseczki czuć na twarzy około 2-3 dni co dla mnie jest naprawdę świetnym rezultatem.
MASKI W PŁACHCIE
Jeżeli chodzi o tego typu produkty, używam ich mnóstwo, jednak moimi ulubionymi maskami w płachcie są te z Sephora Awokado. Mają działanie regenerujące i nawilżające. Takie maski najlepiej używać jest przed samym makijażem, bo są najlepszą bazą, albo rano aby pobudzić cerę na nowy dzień. W mojej pielęgnacji to jest must have, bo cera od czasu do czasu potrzebuje takiego dodatkowego odżywienia. Jak widzicie dostać je możecie w dość dużym zapasie, a u mnie jest to najważniejsze, żeby zawsze mieć pod ręką jakąś maskę w płachcie.
PEELING Z KWASEM MLEKOWYM
The Ordinary, Lactic Acid 10% + HA 2%. Jest to mój hit w pielęgnacji, bo nic nie działa na moją skórę tak jak ten peeling. Ja używam go w sumie jako serum co drugi dzień, przed nałożeniem kremu na noc. Przez całe życie próbowałam jakoś uporać się z zaskórnikami. Parówki, peelingi gruboziarniste i inne cudowania nie pomagały. Rozszerzone pory, których nie da się zakryć makijażem - dramat. Myślałam, że po prostu taka moja uroda i nic już nie zdziałam. Ten peeling naprawdę mi pomógł i jestem pod ogromnym wrażeniem.
WITAMINA C
The Ordinary Serum z 23% Witaminą C i 2% Kwasem Hialuronowym. Jest to moje pierwsze serum z witamina C, zależało mi na tym by była to czysta witamina C bez dodatków. Mam cerę mieszana, wrażliwą. Głównie zależało mi na rozjaśnieniu plam potrądzikowych lub ze słońca. Serum zadziałało rozjaśniło cerę nadało równomierny koloryt. Ważne, żeby używać go na noc, bo dość tępą konsystencję i nie zgrywa się z kosmetykami do makijażu. Rano po jego użyciu skóra jest super rozjaśniona i wygląda o wiele zdrowiej.
OLEJKI
Olejki to dodatki w mojej pielęgnacji, których nie używam dość często, tylko wtedy, kiedy tylko potrzebuję.
-Lynia, olejek z aloesem. Cudownie nawilża, łagodzi podrażnioną skórę, pomaga na wszelkie zmiany zapalne i cudownie wyrównuje koloryt, co zauważalne jest na drugi dzień po jego użyciu. Działa również przecwistarzeniowo, dzięki zawartości witaminy E. Jest bardzo delikatnym produktem, więc może używać go każdy. Polecany jest także osobom z trądzikiem, bo stosowany regularnie jest dobrym emolientem. Jak na olejek wchłania się bardzo szybko i co najważniejsze nie pozostawia tłustej warstwy. Cera po jego użyciu jest mega milutka w dotyku, rozświetlona i elastyczna.
-Lynia, olejek z drzewa herbacianego. Ma właściwości bakteriobójcze, więc świetnie poradzi sobie ze zmianami skórnymi, łagodzi stany zapalne, wycisza czerwone punkty na twarzy. Zapach jest silny, specyficzny i długo utrzymuje się na skórze. Używam go punktowo na wszelkie zmiany i widać już różnicę na drugi dzień. Jest niezastąpiony w mojej pielęgnacji, bo nic tak szybko nie działa na wypryski.
Jakie kosmetyki są faworytami w Waszej pielęgnacji? Buziaki, do następnego!
U mnie z tych wymienionych to peeling Tołpa 3 enzymy. :) A tak ogólnie to uwielbiam też własnie hydrolaty z Aloesem, jak dla mnie zbawienie.. odkąd kupiłam pierwszy to używam do teraz. Tylko zmieniam firmy, żeby sprawdzić też z innych. :D
OdpowiedzUsuńHydrolaty to miłość ♥
UsuńWidzę u Ciebie same perełki. Przyznaję, że jestem uzależniona od produktów The Ordinary. Bardzo zaciekawił mnie ten peeling z pestek truskawek.
OdpowiedzUsuńPeeling jest super i wielofunkcyjny!
UsuńSporo kosmetyków znam i są naprawdę rewelacyjne, ale piankę musze w końcu kupić
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Mada
Polecam serdecznie!
UsuńMiałam tylko 3 enzymy z tołpy i na pewno wrócę do tego kosmetyku. :)
OdpowiedzUsuńJest mega, więc warto wrócić do niego :)
UsuńOrdinary i Miya sama muszę wypróbować ;)
OdpowiedzUsuńJejku, koniecznie!
UsuńHey dear i loved your blog and i didnt know the products, but looks that they are amazing <3
OdpowiedzUsuńi already followed and i want invite you to visit and follow mine back if you want <3
www.pimentamaisdoce.blogspot.com
Thanks ♥
UsuńJa przyznaję że nie miałam totalnie pojęcia o tych produktach i żadnego z nich nie testowałam u siebie. Jednak marka The Ordinary jest mi znana jak i Miya z tym że z tej pierwszej jedynie mi polecano wiele serum do twarzy i olejków natomiast z Miya miałam krem do rąk który sprawdził się świetnie bo był bardzo tani i nawilżający a o to mi chodziło :D
OdpowiedzUsuńby-tala.blogspot.com
The Ordinary spróbuj koniecznie, rewelacyjne kosmetyki!
Usuń