Tahereh Mafi- "Dotyk Julii" | recenzja

Cześć kochani! W kolejce do publikacji tutaj, oprócz ostatniego posta była również recenzja książki, którą skończyłam jakiś czas temu. Nie była co prawda w mojej kolejce książek do przeczytania, a napatoczyła się przypadkiem. Przez obowiązki, o których już poprzednio pisałam, nieco poczekała na swoją recenzję. Dzisiaj nadszedł ten dzień! Bardzo rzadko (a prawie wcale) nie czytam i nie recenzuję tego typu książek, ale zawsze to jakaś odmiana. Chociaż teraz po tej przerwie aż miło będzie wrócić do moich samorozwojowych ulubieńców. Zapraszam na recenzję książki "Dotyk Julii"!

Początek był ciężki, nie mogłam się wczuć w historię, w styl jakim autorka operuje, dodatkowo wszystko zaczęło się tak mrocznie, smutno. Ale w pewnym momencie całkowicie się to zmieniło, przepadłam, nie mogłam się oderwać. Powtarzałam sobie, że jeszcze jeden rozdział i kończę.
Przedstawiony świat to typowa dystopia, nie pozostało już prawie nic, nie ma zwierząt, roślin, ludzie nie mają jedzenia ani wody, cała ziemia jest pokryta twardą skorupą, wszystko jest podzielone na sektory, których pilnują żołnierze Komitetu Odnowy. Ugrupowanie polityczne, które po przejęciu władzy, pomimo wcześniejszych świetlanych wizji i obietnic, stara się za wszelką cenę zniszczyć świat.
Julia ma dar, a może to przekleństwo, jej dotyk zabija. Z tego powodu w wieku 14 lat zostaje siłą zabrana w domu i umieszczona w szpitalu psychiatrycznym. Jest całkowicie odizolowana od świata zewnętrznego, nie ma pojęcia jak świat się zmienia.
Po upływie 264 dni do jej celi zostaje przydzielony współlokator, Adam. Okazuje się, że Julia pamięta go z dzieciństwa. Bezwzględny przywódca Komitetu Odnowy Warner chce wykorzystać moc dziewczyny, aby zawładnąć światem. Brzmi całkiem rozsądnie, ale nie ma pojęcia, że Julia to naprawdę ciężki przypadek  ta dziewczyna tak często się nad sobą użala, że w pewnym momencie zastanawiałam się dlaczego nie skończyła ze sobą skoro życie jest tak złe, wszyscy wokół są źli, a najgorsza jest ona, bo jej dotyk zabija. Zero optymizmu, posiada moc, która może przywrócić świat do normalności, a jej największym zmartwieniem jest to, ze nikt nie chce z nią rozmawiać. Jak ja dziękowałam autorce, ze w kolejnych częściach pokazała przemianę głównej bohaterki, to, ze dojrzała, zaczęła myśleć o sobie, wzięła się w garść.
Niesamowicie podobały mi się opisy uczuć, często łapałam się na tym, ze czuję podobnie, ale nie potrafię tego „ubrać” w słowa. Mogłabym pisać i pisać, ale po prostu przeczytajcie sami!

Może ktoś z Was czytał tę książkę? Lubicie taką tematykę? Buziaki, do następnego!

4 komentarze:

  1. Nie znam tej książki, ale świetnie napisana recenzja!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo zaciekawiła mnie tematyka tej książki. :) Muszę koniecznie ją przeczytać. :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © Dusiiiak , Blogger