FAJNE RZECZY | MAJ '21

Cześć kochani! Ostatni dzień miesiąca to wiadomo jaki to dzień! Czas na fajne rzeczy maja. To był naprawdę fajny miesiąc i równie przyjemnie podsumować go teraz ciekawymi produktami, jakie odkryłam. Jak zwykle mam dla Was same hity, a więc jestem pewna, że każdy znajdzie coś dla siebie. W moich ulubieńcach przemycam nieco letniego klimatu, także pora wchodzić właśnie w ten tryb. Jestem ciekawa, czy uważaliście coś z moich poleceń!
Puder ryżowy od Paese zakupiłam dość przypadkowo, bo po prostu miałam potrzebę przetestować coś nowego, a nigdy wcześniej o nim nie słyszałam. Sam kosmetyk jest bardzo dobrze zmielony. Po nałożeniu cera wydaje się być aksamitna. Kolor kosmetyku jest transparentny, więc się nie utlenia i nie ciemnieje. Niewątpliwie jeden z najlepszych kosmetyków, które pojawiły się w mojej kolekcji. Jako posiadaczka cery mieszanej, która ma tendencję do wyświecania się w określonych strefach niedługo po nałożeniu makijażu, pokochałam ten produkt za to, że po jego aplikacji cieszę się pięknym matem przez długie godziny. Wystarczy niewielka ilość, na zaspokojenie potrzeb mojej cery.
Gdyby ktoś zapytał co w tym miesiącu nosiłam najczęściej na ustach, zdecydowanie wskazałabym ten produkt. Błyszczyk z drobinkami firmy Deborah Milano. Niestety nie podam Wam numeru, ale myślę, że bez problemu znajdziecie go po kolorze. Jejku, to mój totalny hit! Jak nigdy nie byłam fanką tego typu produktów, tak w nim zakochałam się od pierwszego użycia. Ten, jasno- różowy odcień wygląda idealnie do każdego makijażu, a drobinki optycznie powiększają usta i dzięki temu wyglądają one bardzo zdrowo. W ciągu dnia nie przeszkadza na ustach i jak dla mnie jest nie wyczuwalny, bo właśnie fakt, że zazwyczaj tego typu produkty się kleją- odrzucało mnie. Ten błyszczyk mogę polecić z całego serca!
Maseczka glinkowa od Faceboom skusiła mnie ceną, składem i tym że w jednym niedrogim opakowaniu znajduje się tyle produktu, że teoretycznie wg producenta wystarczy na 4 aplikacje. Konsystencja jest rzadka i trzeba szybko rozprowadzać maseczkę po twarzy żeby całkiem nie spłynęła. Kolor jest jasno, brudno różowy i ma przepiękny lekko słodki zapach. Po rozprowadzeniu już nic nie spływa. Pozostawia cerę lekko rozjaśniona i zmatowiona, odświeżona i oczyszczoną . Stosuje ja raz w tygodniu i po 5 użyciach wystarczy mi jej jeszcze spokojnie na jedno użycie. Bardzo przyjemna i co najważniejsze nie podrażnia cery! Zdecydowanie będzie już na stałe w mojej pielęgnacji.
Pod kątem przygotowania swojego ciała do lata zaczęłam znowu "opalać" swoje ciało. Właśnie z tego wszystkiego mam Wam do polecenia zestaw, który właśnie razem daje najlepsze efekty. Po pierwsze pianka brązująca Eveline Brazilian Body. Ta pianka to złoto. Kolor jest piękny, wyglada jak z solarium a ja kocham solarium. Nie zostawia plam ani zacieków i nie klei się az tak bardzo ani nie śmierdzi mocno. Efekt jest widoczny już po jednej aplikacji. To najlepszy produkt brązujący jaki kiedykolwiek miałam a miałam ich sporo. Opalenizna utrzymuje się około tygodnia i równomiernie zmywa. Pianka jest dość wydajna a jej cena, moim zdaniem, jest adekwatna do jakości. Bardzo polubiłam ten produkt i wszystkim polecam! A właśnie co do braku wspomnianych zacieków, to wszystko za sprawą rękawicy do nakładania samoopalacza z B Tan. Odkąd ją kupiłam jest dla mnie totalnym must have'm właśnie do opalania. Rękawica jest solidna, wykonana z delikatnego materiału a la plusz, nie wchłania nadmiaru produktu. Dzięki rękawicy nałożenie samoopalacza jest szybkie i przyjemne. Nie brudzimy rąk niepotrzebnie.
Po całym zabiegu wystarczy wypłukać rękawicę, która bardzo szybko schnie. jestem zadowolona z zakupu i nie wyobrażam sobie, że mogłoby mi jej kiedyś zabraknąć. Dzięki rękawicy wiem, że nałożyłam wystarczającą ilość produktu - ani za dużo ani za mało. Jestem przekonana i nawet to sprawdziłam, że z jej pomocą samoopalacz nie zrobi nam krzywdy, bo pierwszy raz nakładałam go normalnie dłońmi i niestety zrobiłam sobie delikatne zacieki.
Pianka Feel Free jest zdecydowanie najlepszym produktem z tego typu jaki kiedykolwiek miałam. Bardzo wydajna, zbita konsystencja. Dla mojej mieszanej cery ze skłonnością do zaskórników i rozszerzonych porów sprawdza się idealnie! Pianka jest bardzo delikatna, ale jednocześnie świetnie domywa. Po umyciu czuć, że twarz jest świeża, oczyszczona i gotowa na dalszą pielęgnację, ale nie ściągnięta. Twarz nie szczypie, nie jest podrażniona, nawet kiedy przypadkiem dostanie się do oczu nie zrobi krzywdy. Do tego jest bardzo wydajna. Myślę, że zostanie już ze mną na dłużej, bo chyba jako jedyna z tego typu produktów odpowiada mi pod każdym względem!
Olejek ujędrniający do biustu Eveline Egyptian Miracle. Uwielbiam tę serię. Przede wszystkim za to ,że skład jest niemal w 100% naturalny. I praktycznie nic by mi więcej do szczęścia nie było potrzebne, ale tu dostajemy jeszcze kosmetyk polski , pięknie pachnący i działający jak trzeba oraz wszechstronny. Doskonale nawilża , dzięki masażowi ujędrnia i wygładza skórę . Co do cellulitu to same wiecie, że trzeba jeszcze ćwiczyć i dieta..no cóż nie ma nic za darmo ,ale wierzcie, że przy odrobinie chęci to działa. Piersi pięknie nawilża. Masaż dokonywany przy jego rozprowadzeniu również pomaga je ujędrnić , a dodatkowo co ważne nie kładziemy na wiotką i delikatną skórę biustu chemii czy mikroplastiku. W dzisiejszych czasach gdzie składników rakotwórczych w kosmetykach jest multum to ogromnie ważne czym się smarujemy. Nie podrażnia i nie uczula. Skład mówi wszystko. Szybko u mnie się wchłania , a ja go sobie nie żałuję i nie czekam długo aby się ubrać . Nigdy nie zostawił mi śladu na ubraniach. Jeszcze jego ogromnym plusem jest cudowny, cytrusowy zapach. No produkt jak dla mnie idealny!
Jakiś czas temu w paczce od ajuwerdyjskiej firmy Sattva znalazłam świetną serię do włosów o zapachu mango, szczególnie zakochałam się w odżywce! Zawiera naturalne składniki i ekstrakty takie jak: mango, aloes i mleko z hibiskowca, które połączone ze sobą tworzą idealny odżywiający i nawilżający balsam do włosów. Odżywka wygładza, a jednocześnie pomaga zredukować elektryzowanie się włosów. Po jej użyciu zauważyłam zdecydowanie mnie puszących się włosów, dzięki czemu są one łatwe do ogarnięcia. Nie ma ona tendencji do ich przeciążania i według mnie jest tak dokładnie w punkt. Jak dla mnie najlepsza opcja na dni, kiedy nie mam czasu na rozbudowaną pielęgnację włosów.
O książce Harlana Coben'a "Nieznajomy" opowiedziałam dużo w recenzji, która pojawiła się kilka dni temu (zapraszam, jeśli jeszcze nie czytaliście). Ale dzisiaj jeszcze krótko o niej, bo to właśnie ona bardzo zaskoczyła mnie w tym miesiącu. Świetna książka, w której akcja toczy się od pierwszej strony.Słowo klucz tej książki to tajemnica. Któż z nas nie ma takiej tajemnicy, którą dla dobra bliskich lepiej nie wyjawiać? Szybko opowiedzenia wielowątkowa historia, która mnie wciągnęła od pierwszych stron. Miłośnikom thrillerow polecam zapoznać się z lektura, chociażby z czystej ciekawości fabuły. Na podstawie książki powstał miniserial dostępny na Netflixie.
Dajcie znać co z pokazanych przeze mnie fajnych rzeczy najbardziej trafiło w Wasze gusta. Buziaki, do następnego!

6 komentarzy:

  1. Trudno powiedzieć który z nich trafił do mnie najbardziej. Kurczę to same perełki i każda z innej dziedziny kosmetycznej i działa na coś innego. Ja osobiście jestem pod wrazeniem sama o nich nic niestety nie powiembo nie testowałam żadnego z tych produktów ;/

    by-tala.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie polecam przetestować wszystkie! :D

      Usuń
  2. Uwielbiam tą piankę od Eveline :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też kupiłam sobie puder Paese, ale HD i również jestem z niego zadowolona - jest wydajny i ładnie kryje.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © Dusiiiak , Blogger