Spring makeup | GRWM

Cześć kochani!
Wraz z nadejściem marca czuję wiosnę w powietrzu. Z tej racji przychodzę do Was z nowym makijażem. Coś świeżego, z kolorem. W sam raz na nadchodzącą wiosnę. Mam nadzieję, że się Wam spodoba i na pewno przygotuje za jakiś czas coś nowego. Choć ciężko ostatnio z czasem. A więc zaglądajcie poniżej!

Na początek leci baza bananowa MUA. Jest to baza matująca, o przepięknym, bananowym zapachu. Jest bardzo delikatna, ładnie ujednolica buźkę i jest dość lepka, dzięki czemu podkład doskonale się jej "trzyma".

A tutaj moja nowa, ulubiona mieszana podkładów: The One Illuskin Aqua Boost i Maybelline Fit Me. Pierwszy jest bardziej treściwy, ale wygląda dość naturalnie i ładnie rozświetla twarz, za to fit me jest mega lekki, przez co razem dają świeży wygląd cery. Według mnie mix idealny na wiosenne dni, kiedy chcemy, aby buźka wyglądała promiennie.

Na cienie pod oczami nakładam korektor The One, który swoim jasnym odcieniem ładnie rozświetla okolice oczu i kryje cienie. Wiadomo, gdy pozbędziemy się tego problemu, cera wygląda jak nowa i właśnie to, daje jej zdrowy wygląd. U mnie ten korektor jest niezastąpiony!

Wszystko utrwalam pudrem bananowym z Ecocera. Jak dla mnie jest genialny, bo matuje, ale robi to dość delikatnie, a więc nie pozbywamy się z twarzy pięknego rozświetlenia. Mimo, że jest średnio matujący, nie potrzebuje poprawek w ciągu dnia.

No i mój ulubieniec. Bronzer Bahama Mama The Balm. Do konturowania i ocieplenia twarzy idealny. Ma dość ciepłe tony, także nie wygląda sztucznie, ani trupio. Absolutnie nie wpada w żadną pomarańcz, a daje efekt widocznego, ale naturalnie wyglądającego konturowania.

Oczywiście po bronzerze wlatuje róż Pierre Rene , który jest must have'em do wiosennych makijaży. Według mnie po jego użyciu wszystko wygląda spójnie i każdy produkt nałożony na twarz, pięknie się dopełnia.

Nie może zabraknąć rozświetlenia oczywiście! Użyłam rozświetlacza The Balm Mary Lou. Mój hit! Jest dość delikatny i właśnie za to go uwielbiam. Na twarzy jest widoczny, ale wygląda bardzo naturalnie.

Moje robienie brwi uprościłam już tylko do dwóch produktów- kredka Maybelline i żel do brwi The One. Najszybszy sposób, najlepiej sprawdzający się u mnie, bo brwi są wypełnione, ale nie przerysowane. Trzymają się calutki dzień, więc czego chcieć więcej!

No i cienie! Użyłam kolorków z paletki Maybelline The Blushed Nudes. Odcienie pozaznaczałam Wam dokładnie, a już to co powstało na oczach widzicie dokładnie na zdjęciach. Jedynie dodam, że to jedna z moich ulubionych paletek drogeryjnych.

Do kresek użyłam eyelinera Bell, który w sumie szału u mnie nie zrobił, ale ma dobrą pigmentację, więc kreski są bardzo widoczne.

Rzęsy tuszuję tuszem również z Eveline Extension Volume. Bardzo fajny i śmiało go Wam mogę polecić. Dobrze rozczesuje, wydłuża i pogrubia rzęsy. Daje dość naturalny efekt, więc jak dla mnie jest super!

Dokleiłam sobie również rzęsy, czego oczywiście nie robię na codzień, ale chciałam, żeby wszystko spójnie wyglądało. Te rzęski z Blend it są według mnie świetne. Sami widzicie, że przepięknie wyglądają na oczach. Dokleiłam je standardowo klejem DUO.

Makijaż wykańczamy oczywiście pomadką. Tym razem użyłam mieszanki dwóch: Golden Rose Soft Matte 106 i Catrice Dewy- ful lips 040. Typowy nude, pełen blasku, a więc adekwatnie do całości makijażu. Usta wyglądają przepięknie!

Jak Wam się podoba? Buziaki, do następnego!