2019

Serio to już? Już minęło te dwanaście miesięcy? Już za nami rok 2019? Poważnie, jestem w szoku. Zdaję sobie sprawę z tego, że pisze tak każdy, ale ten rok był dla mnie naprawdę krótki. No ale może zaczniemy od początku. Styczeń. Był super miesiącem. Mimo natłoku nauki, dużo imprezek. Przede wszystkim studniówka, czyli jedyna taka impreza w życiu. Nastawiałam się dużo gorzej, ale serio było mega. Wybawiłam się za wszystkie czasy, z super ludźmi i będę to miło wspominać do końca życia. W styczniu pojawiły się też nowe dziarki, ale to już widzieliście. A no i zapomniałabym, ostatnie egzaminy zawodowe, mało przyjemne wspomnienie, ale koniec końców wszystko poszło dobrze. Jeżeli chodzi o luty, to nie przykuł na mnie większej uwagi. Ferie, odpoczynek połączony z nauką do matury i pracą nad blogiem. W tym miesiącu byłam też na drugim koncercie Reto, którego uwielbiam i wspominam miło ten dzień. Ach, marzec, marzec, marzec. Wiekopomna chwila, Klaudia wkracza w dorosły świat (no dobra, wkroczyłam do niego pół roku później) i kończy 20 lat! Wow, mimo, że minął prawie rok sama w to nie wierzę haha. Mimo to, urodziny były miłym dniem, a z pewnością je zapamiętam. Podobnie jak luty, marzec minął również bez fajerwerków, ale był dobrym miesiącem. Wtedy w końcu zdałam sobie sprawę z powagi mojej sytuacji, jeśli chodzi o maturę. Dlatego był miesiącem przełomowym w mojej edukacji. No i końcówka marca była bardzo owocna, ponieważ oficjalnie zostałam technikiem architektury krajobrazu! (styczniowe egzaminy zdane bardzo dobrze). Miłym dniem tego miesiąca, było odwiedzenie mojego ukochanego Krakowa, to już tak na marginesie. Przejdźmy zatem do kwietnia. Tutaj już zrobiło się niebezpiecznie z nauką, bo czasu co raz mniej. O dziwo, ze wszystkim zdążyłam. C U D. W przerwach między książkami nareszcie, po miesiącach przerwy odnowiłam moją miłość do makijażu. Było twórczo. Te ciepłe, wiosenne wieczory z pędzlem i kolorowymi cieniami w ręku, również wspominam miło. Tym wszystkim przechodzimy do kluczowego momentu kwietnia, czyli ukończenia szkoły średniej. Z jednej strony ogromnie wyczekiwany dzień, z drugiej nieco przykry. Jednak to było małym uwieńczeniem tego, że dałam sobie radę z tymi (nieco ciężkimi) czterema latami. Mimo, że w tym roku świadectwa z paskiem nie było, ale to nie jest najważniejsze. Do tego miesiąca, jakoś ciężko mi przechodzić, ale dobra,  mamy maj. Pierwsze dwa tygodnie zaliczają się do najgorszych tego roku. Nie przesadzam, mimo, że matura dawno za mną. Jednak nadal, jak przypomnę sobie ile energii mnie to kosztowało, mam ciarki. Dużo nieprzespanych nocy i to nie z powodu nauki, tylko z nerwów. Było to dla mnie przeogromny stres i pewnie możecie wyobrazić sobie jaka byłam szczęśliwa ostatniego dnia. Co było najgorsze wśród matur? Zdecydowanie matury ustne i matematyka (do zobaczenia nigdy, zmoro). No dobrze, już tak nie narzekajmy.
W końcu 17 maja rozpoczęłam swoje najdłuższe wakacje! Zaczęłam odpoczywać na całego. Czerwiec to był mój typowo wakacyjny miesiąc. Pełen chillu, imprezek, ciepłych, miłych wieczorków. Było naprawdę genialnie! Nie mam tutaj wiele do opowiedzenia. Były wakacje, było miło. Lipiec- czyli kolejny miesiąc, który super wspominam. Największy, jak dotąd sukces, czyli zdanie matury! Możecie wyobrazić sobie tylko moje szczęście. Nigdy chyba nie byłam bardziej szczęśliwa. Ale dobra, dobra, kolejny sukces ( no ok, dwa), dostałam się na studia! Miałam do wyboru dwie uczelnie i dwa kierunki. Jak już wiecie padło na Uniwersytet Papieski w Krakowie i dziennikarstwo i komunikację społeczną. Po udanych i załatwionych sprawach wyjechałam do Holandii do pracki. Spędziłam tam prawie dwa miesiące, które mimo wszystko wspominam dobrze. Poznałam super osoby, mogłam zobaczyć jak wygląda życie w tym kraju i zobaczyłam trochę ładnych miejsc. Identycznie minął mi lipiec i sierpień, także nie ma co się rozpisywać. Pod koniec sierpnia i początkiem września pomieszkałam troszkę w domu i w końcu przeprowadziłam się do Krakowa. Tak odległe plany, stały się rzeczywistością. Prawie przez miesiąc musiałam sama odnajdywać się w tym mieście, jednak nie było źle. Znalazłam pracę i tak poleciało do października. Miesiąc nowości, czyli studiów. Na początku to wszystko było przerażające, ale zrobiło się fajnie. Przestawiłam się na "tryb studencki". Wydarzeniem października był oczywiście Quefestiwal w Katowicach. Mój drugi w życiu, tym razem wybrałam się tam z moją siostrą. Było mega. Wspomnienia nie do opisania i z pewnością na całe życie. Minął październik, zanim nastąpił listopad, który nie był jakimś genialnym miesiącem. Zaczęła się co raz większa gonitwa za pieniądzem, co raz więcej pracy i co raz mniej czasu na chwilę oddechu, a co dopiero na życie. Nie ma tego złego, bo wyciągnęłam z tego wnioski i dałam na luz. Właśnie przez pracę nie mam do opowiedzenia nic z listopada. Z przyjemnych rzeczy był cały tydzień w domu,a teraz takie dni naprawdę cenie. No i mamy grudzień. Miesiąc, który naprawdę minął błyskawicznie. Jakieś niecałe dwa tygodnie spędziłam w Krakowie, a już od dwóch tygodni czilluję sobie w domku. Jest super, dlatego ciężko będzie mi wrócić po takiej przerwie do rzeczywistości. Święta minęły również miło, fajny czas. Tak o to jesteśmy przy końcu. Rozpisałam się, ale chciałam zobrazować Wam swój rok. To będzie też fajnym pamiętnikiem dla mnie.
Podsumowując, mimo złych rzeczy, które wydarzyły się w tym roku i o których staram się już nie pamiętać, był to rok wyjątkowy. Rok mnóstwa zmian. Rok dumy samej z siebie, że dałam radę i się nie poddałam. Rok wielu fantastycznych osób w moim życiu. Gdy stawałam na początku 2019, nie sądziłam, że uda mi się tyle dokonać, że będzie tyle sukcesów. Ciężko będzie, wyprzedzić ten rok, jeśli chodzi o wyjątkowość, ale na to liczę nadchodzący 2020. Mam nadzieję, że będzie tylko piękniej. Liczę na równie wiele pięknych historii. Czekam na Ciebie 2020!
W nadchodzącym roku życzę Wam wiele szczęścia, tak, to według mnie jest najważniejsze. Jeśli będzie szczęście, radość, będzie wszystko. Wszystko jakoś zacznie się układać, nawet jeśli na początku nic nie będzie po kolei. Życzę Wam mnóstwa sukcesów, dumy z siebie, bo to nadaje życiu sens i pcha do dalszego działania. Zawalczcie o siebie i swoje życie, tylko od Was ono zależy! Nie poddawajcie się, jeśli na swojej drodze napotkacie zło. Wyciągnijcie z tego wnioski i idźcie dalej przed siebie. Oprócz tego zadbajcie o  spokój wokół siebie. Zaprzyjaźnijcie się ze sobą, kierujcie się własnymi zasadami, a wszystko potoczy się dobrze. Oto cały przepis. Przepis na podstawie mojego roku. Niech 2020 będzie wspaniałym czasem. Tego życzę sobie i Wam. Buziaki, do zobaczenia w Nowym Roku.

13 komentarzy:

  1. Bardzo fajny artykuł! Lubię czytać o tym jak ktoś przeżył swoje 365 dni. Chyba to był dobry rok dla Ciebie!
    Pozdrawiam :)
    Zapraszam do siebie: https://swiatwedlugidoli.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był przełomowy, ale dobry rok. Również pozdrawiam!

      Usuń
  2. Piękne zdjęcia! Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
  3. Widać, że pomimo masy nauki i pracy, to był raczej udany rok. Oby 2020 był jeszcze lepszy! :)
    nicolestraveljournal.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękny rok widzę, aby ten był jeszcze piękniejszy 🍀

    OdpowiedzUsuń
  5. Życzę Ci żeby rok 2020 był jeszcze bardziej przełomowy i powodował uśmiech na twojej twarzy! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Do Ciebie lecą takie same życzenia!

      Usuń
  6. To prawda wszystko minęło tak szybko! Życzę Ci magicznych chwil w tym 2020 roku <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawie minal Ci rok 2019, szczescia i pomyslnosci w 2020 :D

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © Dusiiiak , Blogger