FAJNE RZECZY | GRUDZIEŃ '19

Cześć kochani!
Nadszedł ten czas, aby podsumować ulubieńcami ostatni miesiąc tego roku. Nie wierzę, że robię to po raz ostatni w 2019 roku. Moich perełek nazbierało się dość sporo. Wiele rzeczy wpadło mi w ręce i większość z nich stała się ulubieńcami z czego niesamowicie się cieszę. Liczę na to, że i Wam przypadnie coś do gustu i z chęcią to wypróbujecie.


Na pierwszy rzut leci oczywiście paleta Hean ze współpracą NatalieBeauty. Robiłam już jej test i recenzję, w której mogliście się dowiedzieć, że to mój nowy hit. Szczerze powiedziawszy od jej zakupu do konturowania nie używam innych produktów. Jestem zakochana w tej jakości. Jak dla mnie paleta jest kompletna: zawiera dwa odcienie bronzerów, ciepły i chłodny, oraz dwa rozświetlacze, jeden do standardowego używania, drugi na mokro bądź do ciała. Ich konsystencja jest masełkowa, dzięki czemu bardzo łatwo się nakładają i blendują. Ja polecam całym sercem! Jeszcze nie używałam lepszego produktu drogeryjnego.
Dzięki temu ulubieńcowi na nowo przekonałam się do regularnego nawilżania mojego ciała. Mam tu na myśli masło do ciała z The Body Shop. Zapach nieziemski, bo owoce leśne z cukierkami. Wyobrażacie sobie to? Kwaśne owoce: borówki, maliny, żurawina złączone ze słodkimi cukierkami. Niebo! Zdecydowanie jest to mój faworyt wśród wszystkich zapachów. Jest bardzo treściwy, lecz jak na taką konsystencję wchłania się szybciutko. Dodatkowo zawiera olej z żurawiny, który jeszcze skuteczniej nawilża skórę.
W tym miesiącu odkryłam również kolejną perełkę z The Ordinary. Jest to kofeinowe serum na obrzęki i cienie pod oczami. Jest to dość nietypowy produkt, ale działający cuda. Traktuję go jako serum pod krem, oczywiście nałożony w okolice oczu. Na początku ma dość lepką konsystencję. Jednak bardzo szybko zastyga na całkowity mat i wchłania się w cerę. Używam go zawsze na wieczór i rano cieszę się efektami. Mam o wiele mniej widoczną opuchliznę, jak cienie pod oczami. Szczerze powiedziawszy nie sądziłam, że coś da radę rozjaśnić moje wrodzone cienie, a jednak. Mega polecam i w Nowym Roku biorę się testowanie innych produktów The Ordinary.
Dość przypadkiem natknęłam się na sklep Ziaja, a w nim znalazłam super produkt- peeling cukrowy do ciała o zapachu pierniczkowym. Tak, kolejny, cudowny zapach. Święta zamknięte w słoiku. Dosłownie. U mnie cukrowe peelingi sprawdzają się najlepiej, bo skutecznie pozbywają się martwego naskórka. Oprócz złuszczania, produkt działa mocno nawilżająco i myślę, że spowodowane jest to zawartym w składzie masłem shea. Kosztuje jakoś 10 zł, a więc jest to produkt godny uwagi i ze względu na cenę, ale przede wszystkim na działanie.
 Dużo w tym poście pielęgnacji, ale teraz skupiam się głównie nad tym, bo kolorówki mam w nadmiarze. Dzięki temu odnalazłam swój idealny żel do mycia cery. Jest to nowa seria Garnier Bio z trawą cytrynową. Jest to detoksykujący żel do skóry normalnej i mieszanej. Świetnie oczyszcza buźkę, a dzięki zawartości roślinnej gliceryny w składzie, nie przesusza jej. Nie wiem czy jest do końca jego zasługa, ale moja cera jest teraz w naprawdę dobrej kondycji. Po jego użyciu czujeże jest dobrze oczyszczona, a więc myślę, że jakiś jego wkład w to jest.
Ostatni już kosmetyk obiecuję. Jest to mgiełka Bath&Body Works Vanilla Bean Noel. Zapach w zupełności mój. Mega słodki, intensywny i trwały. Mgiełka pachnie dosłownie jak cukier waniliowy. Jeszcze nie miałam takiego zapachu i nie wiedziałam, że aż coś tak bardzo słodkiego może mi się tak podobać, a jednak. Mimo, że jest to mgiełka, ma rewelacyjną trwałość. Po jej użyciu ubrania pachną, aż do ich wyprania. Ogromnie Wam polecam, jeśli również jesteście fankami słodkich zapachów.
 Z fajnych rzeczy tego miesiąca mam Wam do polecenia książkę "Hygge po polsku". Jest to jakby druga część "Hygge- duńska sztuka szczęścia", lecz tutaj mamy tę sztukę ukazaną po polsku. W pierwszej części dowiedziałam się wiele na ten temat, a w tej mogłam to porównać z naszym krajem i dowiedzieć się, że nie trzeba być Skandynawem, aby zacząć to praktykować. Wystarczy skupić się na miłych momentach, ulotnych chwilach i nie zatracaniu się na tym co złe. Bardzo leciutka lektura na przyjemne, zimowe wieczory. Zachęcam sprawdzić!
 Hitem grudnia jest mój ukochany szary płaszcz. Pewnie nie uwierzycie, że znalazłam go na lumpach za jedyne 27 zł. H I T. Skład jest super, bo góruje wełna. Obstawiam, że za nowy, podobnej jakości musiałabym zapłacić z 300/400 zł. Szokujące prawda? Ale do rzeczy, uwielbiam go. Jest mega ciepły, przez to sięga mi jakoś w połowę łydki. Daje radę nawet w bardzo chłodne dni. Pasuje dosłownie do wszystkiego (nawet do bluz). Nigdy nie sądziłabym, że zakocham się w tego typu kroju, ale jednak. Także tutaj polecam kupowanie takich perełek z drugiej ręki. Mega sprawa!
Jak widzicie ogrom kosmetyków, lecz w styczniu już z ich testowaniem się wstrzymuje, także pojawi się więcej innych treści. Mam jednak nadzieję, że czymś Was zachęciłam. Dajcie znać co u Was spisało się w grudniu. Buziaki, do następnego!

8 komentarzy:

  1. Kosmetyki Ordinary są na mojej liście do kupienia. Jestem ciekawa twoich przemyśleń o reszcie. To serum dopisuję do mojej listy do kupienia. Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już przetestuję, na pewno dam znać. Również pozdrawiam!

      Usuń
  2. Świetne podsumowanie :) Najbardziej podoba mi się płaszcz, jestem zaskoczona, że udało Ci się go upolować w lumpeksie :)

    Carrrolina Blog-klik

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten peeling do ciała marki Ziaja bardzo mnie zainteresował! Nigdy wcześniej o nim nie słyszałam, ale chętnie bym wypróbowała :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © Dusiiiak , Blogger